A to dlatego, że jakoś ta miłość księdza zwykle opisywana jest właśnie z perspektywy kobiety, to raz, a dwa, że zwykle też ukazywana jest jako uczucie czyste i niewinne. Cynik, który wybrał seminarium, bo nie widział dla siebie innej alternatywy i wiąże się z różnymi dziewczynami, nie przypadł mi do gustu, a jednak jest mniej Co robić z miłością do księdza, były kontakty z grupą w parafii. Nie spotykamy się razem i to mnie męczy?Tylko przeważnie w Kościele się na mnie patrzy, takie wyrazy miłości.Co robić, jak sobie ułożyć życie .Mogą być przez to jakieś problemy emocjonalne. Mocno podkreśla, że przyjaźń z kobietą nie wyrywa księdza z kapłaństwa: wręcz przeciwnie. Skutkiem takiej przyjaźni będzie głębsze pragnienie modlitwy, troska o parafię i parafian, szacunek dla biskupa, zdolność do posłuszeństwa, dbałość o liturgię. "Brak tych pragnień może budzić wątpliwość, czy w tym przypadku Miłość jest dobra w oczach Boga. Przez całe życie dążymy do miłości i osiągnięcia jej pełni w życiu wiecznym. W związku z tym zastanawia, jak jako chrześcijanie powinniśmy patrzeć na miłość księdza, który ślubował celibat? Z ludzkiego punktu widzenia, wyrzeczenie się takich uczuć jest trudne lub wręcz niemożliwe. EMERYTURA KSIĘDZA: najświeższe informacje, zdjęcia, video o EMERYTURA KSIĘDZA; Księża i emerytury M Jak Miłość; Na Wspólnej; Gazeta.pl Forum spis Będę pisała o miłości dziewczyny do księdza, jej zmagania z tym uczuciem. Z góry zaznaczę, iż będzie to opowieść, którego bohaterką będzie dziewczyna mocno wierząca i jej zachowania czy postawy ściśle związane z wiarą, dlatego jeśli ktoś wie, że będzie mu to przeszkadzać, to przykro mi. śmierci księdza podaje się 19.10 na podstawie zeznań oficerów SB skazanych za zabójstwo w procesie toruńskim w 1985r. Nie wiemy czy tak było naprawdę,ale wiemy coraz więcej.Może kiedyś poznamy całą prawdę Czytaj więcej Pn, 30-10-2023 Forum: Kraj - 30.10 mija 39 lat od wydobycia z Wisły zwłok Re: Wartości katolickie kleru.. Pracę na planie rozpoczął w 2001 r., a potem grał z przerwami aż do śmierci. W "M jak miłość" wcielał się w rolę proboszcza parafii w Grabinie. Bardzo szybko zyskał sympatię widzów. "Z największym żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci naszego Przyjaciela Macieja Damięckiego, który od samego początku współtworzył nasz 2.5K views, 39 likes, 12 loves, 37 comments, 24 shares, Facebook Watch Videos from Fundacja Pro Spe: Czy jest coś złego w tym jeśli przyjaźń damsko-męska przeradza się w miłość? Czy szatan może 60-sekundowe przesłanie pół żartem pół serio od świeckich do księży :)SCENARIUSZ, REŻYSERIA I WYKONANIE: Grzegorz DytrychOPERATOR KAMERY: Krzysztof DytyrchMU qKxhZv. Kocham księdza - czy to grzech? Autor Wiadomość Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Lawa, ja mogę powiedzieć, że obecnie towarzyszą mi podobne uczucia, Nie uważam ich jednak za po wielu latach nawiazałam kontakt z chłopakiem, z którym w czasie studiów łączyło mnie dziwne uczucie. NIgdy nie mielismy jakichś kontaltów cielesnych. Poprostu patrzylismy sobie w oczy, trzymalismy się za ręce. .. Po studiach nasze drogi się po latach postanowiliśmy sobie urzadzić zjazd koleżeński. Szukalismy kolegów i kolezanek. Obecnie mam stały kontakt z tym kolegą. Często rozmawiamy przez gg. Nawet wyznaliśmy sobie to, co nas wtedy łączyło. Jesteśmy przyjaciółmim Jak dawniej bardzo go lubię, był i jest kimś wyjątkowym w moim zyciu.. Nie sądzę, że to coś złego. Dodam, że ja także mam męża i dwójkę dzieci. Kolega jest żonaty i też ma dwójkę się spotkać na wiosnę, poznać na nowo. Chcemy aby nasze rodziny się poznały. Mój mąż wie o naszych kontaktach. Nie ma nic przeciwko temu. Sam utrzymuje wiele kontaktów ze studiów więc nie dziwi go to, że ja też takie potrzeby że jesli się kogoś bardzo lubi, że jeśli ta osoba z jakichś powodów jest wyjatkowa dla nas, jeśli nawet wydaje nam się, że ją kochamy to nie znaczy, że to grzech. To nie pomniejsza miłości do Ty, ani ja nie chcemy odejść od mężów do tej drugiej osoby. Oni są poprostu naszymi przyjaciółmi, a przyjaciół także w jakiś sposób się Choc to troche inna sytuacja, bo tu mowa o przyjazni, a tam o milosci, to ma slowo do Ciebie: Chcialbym uslyszec za rok, za dwa, moze za trzy, co masz do powiedzenia na ten temat. I wtedy zobaczymy dokad Cie to zaprowadzi, i czy maz dalej nie bedzie mial nic przeciw temu......... Pn mar 06, 2006 11:29 maklena Dołączył(a): N lut 12, 2006 20:58Posty: 25 Nie wiem co masz na mysli zezol???? Podejrzewam, iż uważasz, że moja przyjaźń moze doprowadzić do rozpadu małżeństwa. O to chodzi? Chcę Ci powiedzieć, że obecnie utrzymujemy kontakty z wieloma znajomymi z dawnych lat. Teraz to są właściwie przyjaźnie rodzin. Mamy dobre kontakty z rodziną bliskiej koleżanki męża. Zamierzamy bliżej poznać rodzinęmojego kolegi. Trzeba mieć do siebie zaufanie człowieku! Nie można zyć, jak na pustyni. Czy tobie współmałżonek lub rodzice dobierają kolegów/żanki? Pn mar 06, 2006 14:52 zezol Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Nie wiem co masz na mysli zezol????Podejrzewam, iż uważasz, że moja przyjaźń moze doprowadzić do rozpadu małżeństwa. O to chodzi?Chcę Ci powiedzieć, że obecnie utrzymujemy kontakty z wieloma znajomymi z dawnych lat. Teraz to są właściwie przyjaźnie rodzin. Mamy dobre kontakty z rodziną bliskiej koleżanki męża. Zamierzamy bliżej poznać rodzinęmojego mieć do siebie zaufanie człowieku! Nie można zyć, jak na pustyni. Czy tobie współmałżonek lub rodzice dobierają kolegów/żanki? Piszesz ładne słowa. Ale z tego, co tu piszesz, widać aż nadto dobitnie, że Twoja sytuacja jest nieporównywalna do sytuacji Lawy. Dlatego takie teksty, że wszystko jest ok, są bzdurne, bo one mogą dotyczyć Ciebie i Twoich przyjaźni, a nie Lawy i jej miłości. W poprzednim poście nie pisałaś o przyjaźniach całych rodzin, o wielu przyjacielach itd. Pisałaś, że masz podobną sytuację, że spotkałaś osobę kochaną sprzed wielu lat i że ta relacja się rozwija. Tak więc, jak widzisz, można innych zmanipulować poprzez nieprecyzyjne określanie własnej sytuacji. Doświadczenie Lawy jest zupełnie inne, dlatego nie rozumiem, po co wogole pokazywałaś swoje doświadczenia, które nie mają żadnej analogii do sytuacji Lawy? Lawa skrycie kocha się w księdzu i nikt o tym nie ma pojęcia. Skrywa swe uczucia i przed tym księdzem i przed mężem. Nie może sobie poradzić ze swoimi uczuciami i jedno co potrafi robić to uciekać przed obecnością ukochanego księdza. Jeżeli dla Ciebie to to samo, co Ty doświadczasz, to wybacz! pozdro Wt mar 07, 2006 12:11 maklena Dołączył(a): N lut 12, 2006 20:58Posty: 25 Każda sytuacja jest inna, nie ma dwóch identycznych. Podążając tokiem Twojego myslenia , to nikt nie powinien radzić Lawie, bo nikt nie przezył w taki sam sposób tego co ona. Przeczytaj dokładniej mój poprzedni post a dowiesz się, że pisałam o przyjaźni naszych rodzin. Pozdrawiam. Wt mar 07, 2006 12:23 zezol Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Każda sytuacja jest inna, nie ma dwóch tak myslę. Ty jednak wbrew temu, co teraz piszesz, wcześniej napisałaś, że:maklena napisał(a):Lawa, ja mogę powiedzieć, że obecnie towarzyszą mi podobne uczucia, Nie uważam ich jednak za grzech. Skoro jednak jej sytuacja jest inna, to jak mogłaś napisać że obecnie towarzyszą Ci podobne uczucia? Gdybyś tak nie napisała nie byłoby wogóle naszej wymiany postów. Śr mar 08, 2006 13:27 maklena Dołączył(a): N lut 12, 2006 20:58Posty: 25 zezol, nie chcę być niegrzeczna, ale coś się tak dossał do mnie?? To jest forum i każdy może pisać. Jjak Ci się nie podoba to, co piszę, to poprostu nie czytaj . Pisałam do Lawy, nie do Ciebie. To, co napisałam jest prawdą i guzik Ci do tego. Nie prosiłam Cię o wymianę postów. A może poprostu lubisz ze mną rozmawiać? Śr mar 08, 2006 14:15 Anonim (konto usunięte) A co byłoby gdyby On nie był księdzem? Czy wyznałabyś Mu wcześniej swoje uczucia? Według mnie celibat nie ma sensu. Jest ogromnym ograniczeniem dla mężczyzn, którzy chcą być kapłanami a jednocześnie chcą doświadczyć wspaniałych i dobrych uczuć jak miłość do kobiety, dzieci. Nie uważam absolutnie, że takie życie ograniczałoby w jakiś sposób ich kontakt z wiernymi. Być może gdybyś wcześniej wyznała Mu, że Go kochasz bylibyście teraz razem. Zdecydowałaś się jednak założyć rodzinę z kimś innym. Pytanie brzmi: co tak naprawdę pragniesz tu usłyszeć? Czy rzeczywiście to,że powinnaś się modlić za Niego i za rodzinę? A może za każdyma razem podświadomie chcesz, żeby ktoś napisał,że Cię rozumie i nie widzi w tej miłości nic złego. Ja nie widzę w tym nic złego. To mogło spotkać każdego! I nie traktujmy tego jak jakąś wstydliwą chorobę o której należy zapomnieć. Miłość to najpiękniejsze uczucie na świecie. Według mnie powinnaś sama siebie spytać czego tak naprawdę pragniesz! Czy wychodząc za mąż kochałaś męża? Jesli tak i jeśli nadal Go kochasz to nie powinnaś mieć żadnych problemów. Ale masz więc chyba nie jesteś ze Sobą do końca szczera? Myślę, że mało jest kobiet, które kochały tylko jednego mężczyznę. Prawie każda ma jakąś "pierwszą miłość" o której nie można zapomnieć. Ale to nie znaczy, że nie można stworzyć szczęśliwego związku. Gdyby tak było wszyscy bylibyśmy samotni. Ty podjęłaś decyzję dawno temu i teraz masz dom i dzieci. To wielkie zobowiązanie. Wydaje mi się, że uczucie do innego mężczyzny nie jest warte tego, by krzywdzić bliskich, którzy Ci ufają. Jednak nie oszukuj sama siebie. Kochasz innego, czy tego chcesz czy nie chcesz. Może szczera rozmowa z tym księdzem pomogłaby Ci chociażby w ten sposób, że ograniczył by On wizyty w twoim domu. Tak być może byłoby Ci łatwiej żyć z tym uczuciem. Pozdrawiam Śr mar 08, 2006 20:58 zezol Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Pisałam do Lawy, nie do co napisałam jest prawdą i guzik Ci do na Forum, a jak sama stwierdziłaś pisać każdy może. Więc nie guzik mi do tego. Denerwujesz się że pokazałem sprzeczność w Twoich wypowiedziach?maklena napisał(a):Nie prosiłam Cię o wymianę postów. A może poprostu lubisz ze mną rozmawiać? Wreszcie to zauważyłas.... upssss..... Cz mar 09, 2006 9:05 klarowna Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57Posty: 441 Lawa... samo uczucie nie jest złe, jest naturalne, ale musisz coś z nim w końcu zrobić, bo się zadręczysz. Kiedy w człowieku cos siedzi to zaczyna mimochodem przelewać swoje nastroje spowodowane nagromadzeniem wielu emocji przelewać na najbliższe otoczenie. Powiem Ci poraz kolejny-powiedz o tym mężowi. Kapłana zostaw w spokoju bo i on zacznie mieć przez Ciebie mętlik i wątpliwości jeśli się dowie co do niego czujesz. On napewno żle by się czuł z ciężarem Twojego uczucia. Przemyśl sobie co radzili ci też inni forumowicze. Wiesz, że decyzja i tak należy tylko do Ciebie. _________________ Cz mar 09, 2006 11:09 Anonim (konto usunięte) zezol napisał(a):maklena napisał(a):Pisałam do Lawy, nie do co napisałam jest prawdą i guzik Ci do na Forum, a jak sama stwierdziłaś pisać każdy może. maklena - jeżeli chcesz rozmawiać tylko z Lawą, przenieście się na PW . W wątku na Forum może wypowiedzieć się każdy. Proszę także zakończyć wymianę " uprzejmości" z zezolem. Cz mar 09, 2006 15:48 Sandy176 Dołączył(a): N sty 20, 2008 19:19Posty: 5 Ja sama jestem zakochana w księdzu,to uczucie z dnia na dzień narasta,nie mogę przestać o nim myśleć,gdy go widzę robi mi się tylko jestem w kościele(a chodzę tam jedynie by się na niego napatrzeć)to nie spuszcza ze mnie wzroku i się uśmiecha,kilka razy powiedział,że jestem ładna i to nie ma sensu,ale nie mogę o nim przestać myśleć...... _________________"People are stupid: given proper motivation, almost anyone will believe almost anything. Because people are stupid, they will believe a lie because they want to believe it’s true, or because they are afraid it might be true." N sty 20, 2008 21:29 Anonim (konto usunięte) Ja kocham księdza i jestem z nim w związku. Jest mi bardzo trudno, obojgu nam trudno. Dziewczynom tylko zauroczonym radzę - nie wchodźcie w to, bo pękną Wam serca... So sty 26, 2008 17:38 Anonim (konto usunięte) Ninielko.... ponoć niedawno wstąpiłąś do świeckiego karmelu. Teraz piszesz, że jesteś w związku z księdzem. Jak wyobrażasz sobie w takim razie realizację przyrzeczeń zakonnych (czystości)? So sty 26, 2008 22:23 Anonim (konto usunięte) Zrezygnowałam z Karmelu. Zbyt mocno kocham tego księdza. N sty 27, 2008 9:56 akacja Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17Posty: 1998 Rezygnujesz z pójścia za Jezusem na rzecz grzechu ? N sty 27, 2008 10:30 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników Witam serdecznie, mam ogromny problem z którym już od dwóch lat nie mogę sobie poradzić. Jest mi ciężko o tym pisać i mówić innym, bo się wstydzę. Dwa lata temu w liceum zakochałam się w księdzu, Ale miłość do niego jest tak silna że jest ze mną coraz gorzej. Po mimo to że skończyłam liceum, to ciągle o nim myśle. Co mam zrobić? a może łatwiej jak napisze list i mu wyśle i wszystko napisze co mi leży na sercu? KOBIETA, 19 LAT ponad rok temu Mania Psychologia Bezsenność Mgr Alicja Maria Jankowska Psycholog, Szczecin 71 poziom zaufania Witam. Z listami dobry pomysł. Może jednak je nie wysyłać tylko palić lub porozmawiać z terapeutą? Pozdrawiam, Alicja M. Jankowska 0 Mgr Magdalena Golicz Psycholog, Chorzów 84 poziom zaufania Trudno jest przeżywać uczucie, które raczej nie ma szansy na spełnienie. Szczególnie, jeśli nie jest ono przelotne i trwa. Może wart, żeby zwróciła się Pani o pomoc do psychoteraputy? 0 redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Nieszczęśliwa miłość do partnera – odpowiada Mgr Maciej Rutkowski Czy w wyniku silnej nerwicy może wystąpić paraliż? – odpowiada Mgr Bohdan Bielski Elektrowstrząsy na depresję – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska Gdzie mogę udać się na terapię radzenia sobie z emocjami i agresją dla samotnego ojca rocznego dziecka? – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska Szukanie pracy przez osobę niepełnosprawną – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak radzić sobie ze zbyt emocjonalnym podejściem do życia? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Miłość osoby chorej na schizofrenię paranoidalną – odpowiada Mgr Michał Pyter Skurcze rąk a przerwanie leczenia depresji – odpowiada Lek. Aleksandra Witkowska Wszycie wszywek alkoholowych w Warszawie – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska Stosowanie leków przy zaburzeniach nerwicowych – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska artykuły "Przeszłam przez depresję, byłam w szpitalu psychiatrycznym". Rozmowa z Martą Kieniuk Mędralą #ZdrowaPolka "Szpital psychiatryczny kojarzy się z wariatami, k Psychoterapia online Jestem psychoterapeutką, która większości swoich k Zdradzam męża, bo nie zaspokaja mnie seksualnie Podobno seks nie jest najważniejszym elementem zwi Szczęść Boże, na początku szczerze przepraszam za umieszczenie odpowiedzi z ogromnym opóźnieniem i nadużycie cierpliwości Autorki wpisu. Opóźnienie wyniknęło z kłopotów technicznych, które spowodowały, że pytanie odczytałem ze znacznym poślizgiem dopiero przed samymi Świętami. A ponieważ – w moim przekonaniu – wymaga ono nieco dłuższej odpowiedzi, potrzebna była też dłuższa chwila na jej napisanie. Pomimo tego, że treść pytania została usunięta, pozwalam sobie umieścić parę zdań dotyczących warunków godziwości etycznej uzyskiwania nasienia do celów diagnostycznych w ramach współżycia małżeńskiego. Nie odnoszę się do masturbacji zakładając, że jej negatywna ocena moralna jest oczywistością. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie jakie warunki powinny być spełnione, by godziwie pobrać nasienie koniecznie musi być umieszczone w kontekście prawdy o małżeństwie i istocie miłości małżeńskiej. Małżeństwo jest jedyną w swoim rodzaju wspólnotą kobiety i mężczyzny, czyli dwóch osób, które budują wspólne życie i – ofiarowując się sobie wzajemnie i wzajemnie się przyjmując we wszystkich wymiarach swojej egzystencji osobowej – dążą do tego, by być coraz bardziej jednością (Pan Jezus mówi o tej jedności: „Tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19,6); Jan Paweł II na określenie jedności męża i żony używa określenia „komunia osób”). Podstawą tworzenia komunii osób w małżeństwie jest miłość, której istotą jest bycie darem dla drugiego. Małżonkowie tworzą tą komunię (jedność) poprzez czynienie całkowitego daru z siebie (mąż daje całego siebie żonie dla jej dobra, żona daje siebie całą mężowi dla jego dobra) i jednoczesne przyjmowanie siebie nawzajem jako daru. Ta całkowitość daru (a więc bycie dla drugiego darem w wymiarze cielesnym, uczuciowym, duchowym bez ograniczeń), jego wzajemność (mąż ofiarowuje siebie żonie, a żona mężowi) oraz pełne zaangażowanie dla dobra współmałżonka stanowią o specyfice miłości małżeńskiej. Miłość ta znajduje swój wyraz w konkretnych działaniach życia codziennego, ale szczególnym momentem jej przeżywania i wyrażania jest intymne zjednoczenie małżonków w akcie seksualnym. W akcie małżeńskim mężczyzna i kobieta spotykają się ze sobą i wyrażają sobie miłość, ofiarowując się sobie nawzajem i przyjmując jako osoby. Dokonuje się to poprzez zjednoczenie cielesne, które jest zewnętrznym znakiem głębokiej więzi wewnętrznej (uczuciowej i duchowej) jaka łączy żonę i męża, które jednocześnie tę więź umacnia i pozwala małżonkom doświadczać jej w jedyny i niepowtarzalny sposób. Istnieje więc wewnętrzny związek pomiędzy aktem małżeńskim i miłością małżeńską: akt zjednoczenia seksualnego męża i żony jest prawdziwie tym, czym być powinien wtedy i tylko wtedy, gdy jest realizacją i wyrazem miłości małżeńskiej rozumianej jako obdarowywanie się małżonków sobą nawzajem. Jednocześnie tylko wtedy gdy jest realizowany w kluczu miłości, rzeczywiście służy budowaniu jedności i jest źródłem głębokiej satysfakcji (rozumianej nie tylko jako doznania na poziomie zmysłowym (choć są one naturalnym i ważnym wymiarem aktu seksualnego), ale przede wszystkim jako radość, szczęście na poziomie duchowym). Pozwoliłem sobie przypomnieć ten fundamentalnie ważny związek pomiędzy aktem małżeńskim, a miłością osobową męża do żony i żony do męża, by uwypuklić podstawowy wymóg moralny dotyczący współżycia małżeńskiego. Można go sformułować w sposób następujący: żaden akt współżycia seksualnego nie powinien być oddzielony od miłości małżeńskiej. Innymi słowy: każdy akt współżycia powinien być zawsze miłosnym zjednoczeniem dwóch osób, kobiety i mężczyzny, w którym przyjmują się one właśnie jako osoby i jednocześnie obdarowują sobą. I to wzajemne obdarowanie-przyjmowanie się dwóch osób (poprzez które realizowana jest i budowana jedność dwojga) jest fundamentalnym sensem i celem aktu małżeńskiego. Proszę zauważyć, że podstawową praktyczną konsekwencją wymogu nie oddzielania zjednoczenia seksualnego od miłości małżeńskiej jest to, że akt małżeński nie może być realizowany w dowolny sposób. Jeśli ma on być wyrazem miłości osoby do osoby, to obydwoje w nim uczestniczący muszą traktować siebie jako osoby, tzn. nigdy nie mogą posługiwać się drugim (albo sobą nawzajem) jak rzeczą, jak przedmiotem. Celem głównym aktu małżeńskiego nie może więc być nic innego niż obdarowanie sobą współmałżonka i przyjęcie go jako daru. Celem aktu jest wyrażenie miłości małżeńskiej w języku ciała poprzez zjednoczenie osób. Jeśli ten cel schodzi na drugi plan, a najważniejszym staje się jakiś inny cel realizowany poprzez jednego z małżonków lub przez obydwie osoby, jest to zawsze związane z mniej lub bardziej przedmiotowym traktowaniem drugiego (lub przedmiotowym traktowaniem się nawzajem przez męża i żonę). W takiej sytuacji współmałżonek staje się środkiem potrzebnym do tego, by ów cel został osiągnięty. Takie postępowanie sprzeciwia się szacunkowi dla człowieka jako osoby (zasadą uniwersalną jest, że osoby nigdy nie wolno traktować jako środka do realizacji jakiegoś celu) oraz właściwie rozumianej miłości małżeńskiej. Przykładem może być np. traktowanie aktu małżeńskiego przede wszystkim jako źródła zaspokojenia własnych potrzeb i narzucanie współżycia drugiej osobie bez liczenia się z jej stanem, wrażliwością, itd. po to, by owe potrzeby zaspokoić. Niebezpieczeństwo zagubienia podstawowego sensu aktu małżeńskiego może jednak grozić małżonkom także w innych niż podana przed chwilą sytuacjach. Myślę, że jedną z nich jest długotrwałe staranie się o poczęcie i urodzenie dziecka. Może się zdarzyć, że dążenie do poczęcia staje się tak dominujące, iż podstawowy sens aktu małżeńskiego (czyli wyrażanie miłości do współmałżonka w języku ciała) schodzi na dalszy plan. O. Jacek Salij w jednym ze swoich tekstów dzieli się wspomnieniem spotkania z małżonkami, którzy mając trudności z poczęciem dziecka, starannie obliczali dni największej płodności, ufając że w końcu dziecko się pojawi. Zwłaszcza kobiecie bardzo zależało, żeby żaden dzień płodny nie minął bez współżycia. Ojciec Salij wspomina, że nigdy nie zapomni przejęcia z jakim mąż – nie krępując się specjalnie jego obecnością – tłumaczył żonie: „Kochanie, tak naprawdę nie można; ja chcę ci okazywać miłość, a tobie zależy tylko na tym, żebym ja ciebie zapłodnił”. No właśnie: w akcie małżeńskim chodzi przede wszystkim o miłość! Jego podstawowym celem nie może być np. uzyskanie próbki nasienia. Jasne, jeśli badanie nasienia musi być przeprowadzone to jakoś je trzeba uzyskać. Ale uzyskanie nasienia nie może stać się podstawowym celem współżycia małżeńskiego! Owszem, może to być cel dodatkowy, ale nie główny. Głównym celem jest obdarowywanie się sobą! Jeśli małżonkowie zagubią ten podstawowy sens, to choćby sama metoda pozyskania nasienia nie była związana z trudnościami, nieprzyjemnymi doznaniami, obawiam się, że sam akt seksualny będą przeżywać jako upokarzający. I – zaryzykuję twierdzenie – to doświadczenie upokorzenia będzie konsekwencją ześlizgnięcia się małżonków w nieco przedmiotowe traktowanie siebie. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie jaki sposób pobrania nasienia jest godziwy trzeba iść krok dalej i powiedzieć o drugim wymogu moralnym dotyczącym współżycia małżeńskiego. Wynika on z faktu, że współżycie jest nie tylko „miejscem” wyrażania przez mężczyznę i kobietę miłości w języku ciała, ale służy również przekazaniu życia nowemu człowiekowi. Akt małżeński ma znaczenie jednoczące oraz znaczenie prokreacyjne i współżycie mężczyzny i kobiety zawsze powinno być jednocześnie wyrazem ich wzajemnej miłości-daru z siebie oraz powołania do przekazywania życia. Sama miłość małżeńska wymaga zresztą całkowitego oddania się i przyjęcia siebie nawzajem. By owo oddanie-przyjęcie było rzeczywiście całkowite, nie może być z niego wyłączony żaden istotny wymiar osoby, nie może być wyłączony również tak istotny wymiar jakim jest płodność wpisana w organizm mężczyzny i kobiety. Dlatego też wymaganiem moralnym jest, by małżonkowie nigdy na poziomie swojego wewnętrznego nastawienia oraz sposobu realizacji współżycia nie pozbawiali aktu małżeńskiego jego znaczenia prokreacyjnego. Uszanowanie prawdy o płodności wpisanej w akt małżeński wymaga z jednej strony, by przyjmować ją jako wartość, a nie jako coś negatywnego, z drugiej strony, by w żadnym pojedynczym akcie małżeńskim nie podejmować działań, które uniemożliwiają przekazanie życia. Zastosowanie w ramach pojedynczego aktu współżycia małżeńskiego środka, który staje na przeszkodzie wpisanemu w akt potencjałowi przekazania życia albo taka realizacja współżycia, która wyklucza możliwość urzeczywistnienia się tego potencjału są niewłaściwe z moralnego punktu widzenia. W praktyce zawsze punkt kulminacyjny aktu seksualnego powinien mieć miejsce w ramach pełnego zjednoczenia cielesnego małżonków bez stosowania przez nich środków uniemożliwiających poczęcie. Wydaje się zresztą, że tylko takie realizowanie aktu małżeńskiego służy rzeczywiście umacnianiu więzi między małżonkami i budowaniu przez nich jedności małżeńskiej. Mam nadzieję, że przedstawione prawdy o sensie wpisanym we współżycie małżeńskie pozwalają lepiej zrozumieć, jakie wymagania powinny być spełnione przy dążeniu do uzyskania nasienia do diagnostyki. Pierwszym warunkiem jest to, by współmałżonek nie został sprowadzony jedynie do roli kogoś, kto ma zapewnić osiągnięcie takiego stanu fizjologicznego, który umożliwia uzyskanie próbki do badania. Drugim warunkiem jest to, by dążąc do uzyskania nasienia małżonkowie nie przekreślili w konkretnym akcie małżeńskim wpisanego w niego potencjału do przekazania życia. Wydaje się, że metodą, która przy odpowiednim nastawieniu małżonków spełnia te warunki jest pobranie nasienia podczas współżycia do perforowanej prezerwatywy (perforacja umożliwia zachowanie otwartości na przekazanie życia). Z punktu widzenia technicznego nie powinno stosować się zwyczajnej prezerwatywy (zmienia parametry nasienia), ale specjalny zestaw do uzyskiwania nasienia podczas aktu małżeńskiego (więcej o wymiarze praktycznym i możliwościach technicznych można znaleźć tutaj: Nie byłoby natomiast godziwe uzyskanie nasienia poprzez praktykę stosunku przerywanego lub otrzymanie go poprzez takie wzajemne działania małżonków, w których w ogóle nie dochodzi do pełnego zjednoczenia cielesnego. Podejmując problem oceny etycznej metod uzyskiwania nasienia, warto również rozstrzygnąć wątpliwość, czy jedynym powodem negatywnej oceny moralnej inseminacji jest uzyskiwanie nasienia przez masturbację, a więc w sposób niegodziwy. Uzyskanie nasienia przez masturbację nie jest ani jedynym, ani głównym powodem niegodziwości inseminacji. Jej negatywna ocena wynika przede wszystkim z faktu, że przy odwołaniu się do tej metody ewentualny początek życia człowieka (a więc początek życia nowej osoby) jest skutkiem czynności czysto technicznej, a nie konsekwencją miłości małżonków wyrażonej w intymnym akcie współżycia. Dziecko powinno być owocem miłości rodziców i dzieje się tak tylko wtedy, gdy istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy ich aktem miłości małżeńskiej, w który wpisana jest zdolność do przekazania życia, a jego poczęciem. W inseminacji nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy aktem miłości rodziców a poczęciem dziecka i dlatego ten sposób powoływania do życia człowieka sprzeciwia się jego godności osobowej. Jeszcze raz przepraszając za zwłokę w odpowiedzi Autorkę pytania (z nadzieją, że może zajrzy na forum i odniesie jakiś pożytek z odpowiedzi) oraz wszystkich Użytkowników forum, serdecznie pozdrawiam i życzę Bożego błogosławieństwa na każdy dzień Nowego Roku.