Napisana przez E.L. James saga o losach Anastasii Steele i Christiana Gray, a następnie trzy ekranizacje filmowe zdobyły niezwykłą popularność. Poniżej możecie znaleźć 10 interesujących faktów dotyczących „50 twarzy Greya”. 1. Autorka. L. James zanim stworzyła historię Anastasii i Christiana pisała historie oparte na losach
Goście Tomasza Lisa rozmawiali o bestsellerowej powieści E.L. James „Pięćdziesiąt twarzy Greya” i o filmie, który powstał na jej podstawie. Produkcje biją rekordy popularności. W sieci pojawił się oficjalny zwiastun pierwszej części erotycznej trylogii pt. „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
Zobacz także: Heidi Klum i Tom Kaulitz w gorącym nagraniu spod prysznica. "50 twarzy Greya" [WIDEO] Agnieszka Kaczorowska topless na odważnym zdjęciu. Gwiazda przyznała, że dopiero teraz poczuła, iż jest to odpowiedni moment na tak odważną, kobiecą sesję zdjęciową. Nie chciała być jednak wulgarna.
Po pierwsze: sami też wynosicie pod niebiosa dziewczyny za ich wygląd. W dodatku dla Was wygląd jest BARDZIEJ istotny niż dla dziewczyn. Po drugie – kobiety mają rózne gusta. Bardzo wielu dziewczynom nie podobał się aktor grający Greya, ale miały za to swój obraz Greya w wyobraźni, po przeczytaniu książki. Być może taki jak Ty.
Książki za czternaście tysięcy dolarów zdążyły zniknąć. Dzięki Bogu. Mam względem nich pewne plany. Kate ma na twarzy absurdalny, zupełnie u niej obcy, szeroki uśmiech. Christian wchodzi za mną do salonu i niezależnie od swego uśmiechu w stylu „całą noc świetnie się bawiłam” Kate mierzy go podejrzliwym spojrzeniem.
Dakota Johnson razem z Jamiem Dornanem była gwiazdą filmu "50 twarzy Greya". Niedawno aktorka, która w ostatnich latach zagrała w takich filmach, jak "Córka" czy "Suspiria" udzieliła wywiadu
Kto zagra główną rolę w polskiej wersji „50 twarzy Greya”? „365 dni” to przeładowana erotyzmem i nieoczekiwanymi zwrotami akcji opowieść porównywana z „50 twarzami Greya”, przenosząca nas w niebezpieczny świat sycylijskiej mafii rodem z „Ojca chrzestnego”.
Pięćdziesiąt twarzy Greya / Fifty Shades of Grey (2015) PAL DVD5 Lektor i Napisy PL » com-k2.ru, POLSKI KATALOG TORRENTOW, torrenty, darmowe torrenty. Pomimo tajemniczej rezerwy i rady, desperacko próbuje zbliżyć się do niego. Użytkownicy odpowiedzialni są za przestrzeganie tych zasad.
Filmy podobne do After i Greya - ESKA.pl. 365 DNI - oficjalny zwiastun #2. Share. Watch on. Idealne matki 2013 zwiastun trailer HD. Share. Watch on. Secretary (2002) Official Trailer - Maggie
Nie jest przypadkiem, a nawet jeśli jest, to niezwykłym, że przed „50 twarzami Greya” jako zwiastun pokazano zapowiedź „Disco polo" - filmu Macieja Bochniaka z Tomaszem Kotem i Dawidem Ogrodnikiem, który na ekrany naszych kin wchodzi za dwa tygodnie. Tak, „50 twarzy Greya” jest rodzajem filmowego, a także jak sądzę
fHwXVny. On chce być jej Panem, Ona ma zostać jego Uległą. On będzie „eksplorował jej zmysły i kobiecość” przy użyciu pejcza, laski, kajdanek i paru innych zabawek z sex shopu w Czerwonym Pokoju Bólu. A do "Pięćdziesiąt twarzy Greya" E. L. James, wydawnictwo Sonia Draga „Bestsellerowa powieść, której sprzedaż w Stanach Zjednoczonych sięgnęła 15 milionów już w pierwszych trzech miesiącach…”, „Kobiety na jej punkcie szaleją, mężczyźni wiele zawdzięczają…”, „Romantyczna, zabawna, głęboko poruszająca…”. Brzmi jak opis dobrej książki, czyż nie? To wyimki z okładki ostatnio głośnej powieści E L James, „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. „Pięćdziesiąt twarzy Greya” E. L. James, wydawnictwo Sonia Draga Rzecz w tym, że znów dałam się nabrać. Wydawnictwo owinęło mnie wokół swego drogiego paluszka. Co więcej, uwierzyłam nawet w uparcie cytowane statystyki Newsweeka i New York Timesa na okładce (bestseller, poruszająca, wyśmienita, wciągająca, miliony Amerykanek pokochało tę książkę…). Tego typu określenia znajduję na co drugiej pozycji literackiej. Dlatego z reguły nie biorę na serio tego, co wydawcy na okładkach skrobią. Uwierzyłam i to był mój błąd. „Pięćdziesiąt twarzy Greya” nie jest ani wciągające, ani poruszające, nie jest romantyczne, ani zabawne. Nie jest też powieścią erotyczną, która zdominowała damski rynek księgarski, a zaledwie powieścidłem sięgającym poziomu harlequina. Ona, 21-letnia świeża absolwentka USC, typ zakompleksionego, nieśmiałego dziewczęcia. On, młody, piekielnie przystojny, seksowny, inteligentny, niewyobrażalnie bogaty. A w dodatku ma głęboko skrywaną tajemnicę. Mamy zatem szarą myszkę i chodzący ideał mężczyzny. Poznają się podczas wywiadu, który Ona przeprowadza dla uniwersyteckiej gazety. Pojawia się między nimi „chemia”, „płomień, „namiętność”. Zwykła znajomość przeradza się w gorący romans. Czytelniczka dostaje do ręki gotowy przepis na harlequina. Jest tylko jeden szkopuł. On chce być jej Panem, Ona ma zostać jego Uległą. Podsuwa dziewczynie do podpisania umowę o poufności. Umowa dotyczy ich relacji. Bo to nie ma być związek czy romans, a, cytuję: „pieprzenie się”. On będzie „eksplorował jej zmysły i kobiecość” przy użyciu pejcza, laski, kajdanek i paru innych zabawek z sex shopu w Czerwonym Pokoju Bólu. Ona, jako Uległa, ma zwracać się do niego w określony sposób, przyjmować od niego prezenty (np. drogi samochód, ubrania czy BlackBerry). W czasie stosunku nie wolno jej go dotykać, ani patrzeć mu w oczy, zasypiać u jego boku. Trochę chory układ. Ale, drogie panie, nie chcę wyjść na osobę pruderyjną. Każdy może mieć jakieś swoje upodobania sypialniane. I ja też czytałam de Sade’a. A więc to, co miało być w powieści i w historii związku dwojga głównych bohaterów wyjątkowe, podniecające, okazało się niestety grafomańskie i kiczowate. Bo nastrój w literaturze to trzeba umieć budować. A tu dostaję coś takiego na tacy: „Jego głos jest ciepły i aksamitny niczym gorzka czekolada”. „Grey ujmuje mnie za rękę. Czuję przepływ prądu i bicie serca mi przyspiesza”. Takimi zdankami mogę rzucać bez końca. Ale ten dialog powalił mnie na łopatki: „I co teraz? – pyta Ona. On: – Teraz będę cię pieprzył. Ona: – O kuźwa! i/lub – O święty Barnabo! i/lub – O, kurka wodna!” Pytanie, czy naprawdę E L James włożyła tego typu okrzyki w usta bohaterki, czy też to tłumaczka chce z tej szarej myszki zrobić jeszcze większą infantylną dziewuchę niż Ana w rzeczywistości jest. O tak. To na pewno tego typu dialogi oszołomiły miliony Amerykanek. Mnie niestety nie. Były po prostu nijakie. Nie poczułam żadnego dreszczyku. Przewracałam kartkę za kartką, byle by wreszcie skończyć się męczyć. Bo nie ukrywam, ze pomysł na powieść jest ciekawy. Dziś, żeby zarobić na pisaniu, trzeba wprowadzić coś nowego, nieoczekiwanego. Oklepanych fabuł we współczesnych powieściach nam nie brak. A więc pomysł był nawet niezły. Tylko, że kiepsko pisarsko potraktowany. Zasób językowy autorki musi być naprawdę ubogi, jeśli Ona podczas szczytowania już zawsze będzie „rozpadać się na milion kawałków”, a On będzie „jęczał” albo wzdychał „o tak, mała”. Przypomniała mi się teraz nasza znajoma „S@motność w sieci” Wiśniewskiego, bo o ile pamiętam, autor też tam dość odważnie potraktował temat relacji damsko-męskich. Skrupulatnie opowiedział nam, co się zdarzyło za drzwiami tamtej sypialni. I nie zrobił tego w tak rażący i kiczowaty sposób. I poza tym, cała powieść była mądra, wzruszająca i niezwykle przejmująca. Dobry romans ma być dobry w całości. Swoją drogą, jest to jakieś pole do literackiej dyskusji. Jak napisać dobrą scenę miłosną i nie popaść w grafomański ton? Fenomen tej książki zadziwia. Podobno jakiś procent kobiet rzeczywiście przyznaje, że po lekturze, ich życie seksualne znacznie się poprawiło. Zastanawiam się, jak? Każda z nich podała swym partnerom książkę do ręki, a oni po lekturze doznali miłosnego „illuminati”? A przecież kajdanki i pejczyki to nie jest wszak jakaś nowość, jest dostępna ludziom w sklepach z czerwonym szyldem „Erotic shop” i zawieszką „+18”. Co do tego ostatniego. Książka jest ogólnie dostępna, a więc przeczytają ją kobiety w każdym wieku, także nastolatki. Przypomnijmy, że główna bohaterka, Uległa, też jest jeszcze młodą dziewczyną, w dodatku dziewicą. A już przy pierwszym zbliżeniu doznaje wielokrotnego orgazmu. Nie żądam, żeby książkę sprzedawano za okazaniem dowodu osobistego, ale powieść przekazuje nieco zafałszowany obraz życia seksualnego. No chyba że spotka się na drodze takiego Christiana Greya, przecież wszystko wtedy może się zdarzyć. Jestem więc na „nie”. Męczyłam się, choć nie rzuciłam książką o ścianę. Z reguły lubię książki, w których koncept mnie zaciekawia, ale nie zostanie potraktowany byle jak. W tym przypadku jest gorzej, bo „50 twarzy Greya” jest pierwszą częścią trylogii, a zatem nie wiem, jakie są dalsze losy słodkiej Any i mrocznego Christiana. Poproszę jednak jakieś uprzejmego o opowiedzenie mi epilogu. Podejrzewam, że nie spotkam się z niczym nowym, a identycznym harlequinowym powieścidłem. Na niego jednak mogę wydać parę złotych w przydworcowym baraku książkowym, a nie prawie czterdzieści w księgarni. Autor: Ewelina Wasilewska
Twitter Bestseller James bije kolejne rekordy sprzedaży oraz inspiruje innych artystów... Anonimowy użytkownik portalu DeviantArt postanowił sprawdzić, jak sceny z „50 twarzy Greya” wyglądałyby w wykonaniu bohaterów filmów Disneya. Efekt imponujący... 1 "50 twarzy Greya" według Disneya. Ostre sceny... Twitter Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zobacz więcej Przejdź do strony głównej